Zapewne często spotykasz się z pojęciem automatyzowania inwestycji na giełdach. W obecnym okresie powszechnej informatyzacji wszystkich procesów, w tym inwestycji, nie jest to nic niezwykłego. W tym wpisie nie chodzi jednak o automatyczny system, który wykorzystuje szybkość komputerów i łączy internetowych, a następnie kupuje przed innymi i sprzedaje tym, którzy w rzeczywistości chcą je nabyć. Nota bene jest to dla mnie nieco niezrozumiałe, że jest zgoda na funkcjonowanie tego typu systemów. W tym wpisie opisane będą narzędzia, które generują momenty zakupu i sprzedaży. Czy warto zautomatyzować swoje inwestycje?
Jak funkcjonują automatyczne systemy inwestycyjne?
System, o którym nie będę pisał w tym wpisie polegają na szybkości działania komputerów i łączy internetowych. Zasada ich funkcjonowania jest prosta. Załóżmy, że jakiś inwestor chce kupić pewną ilość akcji. Składa zlecenie na ich zakup. Zamówienie jest wysyłane na giełdę. W tym momencie uruchamia się mechanizm, który widząc to zlecenie kupuje tą ilość akcji i sprzedaje temu inwestorowi. Oczywiście kupuje taniej i sprzedaje inwestorowi tylko odrobinę drożej, wręcz niezauważalnie drożej. Najważniejsze, że dzieje się to automatycznie. Przy większej ilości transakcji zyski z takich operacji mogą być olbrzymie. Świetnie ten temat jest zobrazowany w filmie “Efekt kolibra”.
Oczywiście pewną formą automatycznych systemów jest samo składanie zleceń odroczonych w czasie, czy też zakupu lub sprzedaży akcji w sytuacji, gdy cena osiągnie poziom zdefiniowany przez inwestora np. w przypadku transakcji np. STOP LOSS. W tym wpisie nie chodzi jednak o funkcjonowanie czy wykorzystywanie takich systemów. Chodzi o systemy automatycznie wskazujące momenty kupna i sprzedaży. Bazą funkcjonowania takich systemów są konstrukcje matematyczne, przede wszystkim w postaci wskaźników np. analizy technicznej, które same automatycznie generują sygnały, w których należy kupić lub sprzedać papiery wartościowe.
Dlaczego to takie ważne?
Nie jesteśmy robotami. Nasze inwestycje obarczone są emocjami determinującymi cykliczne i powtarzalne spektakularne wzrosty i spadki nie tylko pojedynczych portfeli, ale całych rynków. To niezwykle trudne odłączyć swoje decyzje od sytuacji rynkowej ,zachowań innych inwestorów, mediów pokazujących, że zaczeła się hossa albo bessa, komentatorów itd. Zachowania pod wpływem zachowań tłumu inwestorów mogą być zgubne dla twoich pieniędzy. Można je wykorzystać dla własnych korzyści, ale jest jeden warunek, musisz panować nad swoimi emocjami. Nie jest to łatwe. Wkrótce napiszę post na ten temat, jednak obecnie wyjdźmy z założenia, że chcemy się oderwać od emocji i inwestować niezależnie od nich.
Algorytmy pokazujące kiedy kupić a kiedy sprzedać papiery wartościowe
Nie chodzi mi w tym wpisie o pokazanie jakiś automatycznych systemów, które same sprzedają lub kupują. Wpłacasz pieniądze, a system inwestuje za ciebie. Obecnie w Polsce funkcjonują już fundusze inwestujące pieniądze swoich klientów używając tylko zdefiniowanych algorytmów, które robią to automatycznie. W tym poście chcę opisać KONKRETNE metody, które wskazują kiedy kupić, a kiedy sprzedać. Chodzi o to, aby odłączyć się od emocji i inwestować tylko na podstawie wskazań algorytmów matematycznych. Jak zatem zautomatyzować swoje inwestycje?
Narzędzia wskazujące momenty zakupu i sprzedaży
Oczywiście do wskazywania momentów kupna i sprzedaży najbardziej nadają się wskaźniki analizy technicznej. Są tylko najbardziej podstawowe narzędzia. Bazują one głównie na następujących zmiennych: cenie papieru wartościowego, obrocie, czasie inwestycji. Są to wielkości, za pomocą których wskazywane są momenty zakupu, czy sprzedaży waloru. Firmy, czy raczej fundusze, które inwestują pieniądze swoich klientów mają o wiele bardziej rozbudowane algorytmy. Są one oczywiście tajne. Znajomość takich algorytmów dałaby np. konkurencji możliwość wykonania ruch przed nimi. Bazują one nie tylko na wielkościach nie tylko takich jak: cena, obrót czy zmiana tych wartości w czasie. Zapewne mogą one brać pod uwagę wartości fundamentalne dotyczące konkurencji, branży, czy w ogóle makroekonomicznych. Z punktu widzenia inwestora indywidualnego najlepiej do tego typu nadają się wskaźniki analizy technicznej. W szczególności mechanizm średnich kroczących.
Załóżmy, że każdego dnia liczymy kolejną wartość dla dwóch średnich z danego okresu z dziennych notowań. Prostymi słowami oznacza to że na podstawie cen papieru wartościowego tworzymy dwie linie (wartości dla każdego dnia):
- linię ceny średniej z okresu np. 26 sesji,
- linię ceny średniej np. z 12 sesji,
Jest zrozumiałe, że średnia z 12 sesji będzie bardziej przypominała rzeczywisty kurs papieru wartościowego, niż ta z 26 sesji (przypomina ona wygładzony długoterminowy trend). Wyznaczanie miejsc zakupu i sprzedaży na podstawie średnich z cen polega na tym, że gdy linia średniej z mniejszej ilości sesji przebija z góry na wykresie średnią z dłuższego okresu daje to sygnał sprzedaży. Analogicznie jeśli “krótsza średnia” przebija długą średnią od dołu daje to sygnał do zakupu.
Oczywiście nie ma konieczności, aby liczyć ręcznie średnie. Można korzystać z już istniejacych wskaźników opartych średnich np MACD. Uwaga: jeśli wszyscy skorzystają z takiego wskaźnika może on przestać pokazywać właściwe momenty kupna lub sprzedaży. Dodatkowo MACD daje możliwość analizy dywergencji rozszerzając sam prosty mechanizm przecinania się średnich. Przykładowy wykres przecinania się średnich pokazuje momenty kupna i sprzedaży.
Powyższy wykres pokazuje, że w tym wypadku średnie kroczące dały dobre wyniki – momenty zakupu (zielone strzałki). Wskazane zostały długie okresy wzrostu oraz bardzo celnie wskazany został ostatni moment sprzedaży (czerwona strzałka). Metoda nie ustrzegł jednak od dwóch niepotrzebnych ruchów sprzedaży i ponownego zakupu.
Wskaźnik MACD nie jest doskonały. Najlepsze wyniki podaje w sytuacjach, gdy rynek wyraźnie rośnie lub spada. W przypadku rynku znajdującego się w trendzie bocznym może w ogóle nie pokazywać sygnałów kupna sprzedaży. W pewnych sytuacjach może pokazywać zbyt częste przecięcia. Poniższy wykres pokazuje taką sytuację trendu bocznego i brak jednoznacznych sygnałów (czerwone ramki).
Inwestorzy długoterminowi zapewne chcą uniknąć niepotrzebnych ruchów (kosztów) wydłużą okres sesji wziętych do tworzenia średnich niwelując część błędnych sygnałów w długim okresie. Jeśli chodzi o wskaźnik pokazujący sygnały w trendzie bocznym najlepiej według mnie spisuje się wskaźnik RSI
Czy opłaca się używanie automatycznych systemów?
Czy taki system automatyczny zawsze wygrywa czy zautomatyzować swoje inwestycje? Mam na myśli nie samo wykorzystywanie MACD, ale całego systemu algorytmicznego wskazującego momenty kupna i sprzedaży. Oczywiście, że nie. To jednak tylko gra. Dla każdego sytemu inwestycyjnego można stworzyć inny system inwestycyjny wyprzedzający goo krok. Zmieniać się może sytuacja, która może powodować, że takie systemy staną się mało skuteczne. Zawsze można stworzyć system lepszy, przystosowany do danej sytuacji, czy wykorzystujący inne skuteczniejsze wielkości, które akurat mają największe znaczenie. Pamiętam okresy na giełdzie, gdy o wzrostach lub spadkach decydowała pogoda. Ryzyko powodzi wpływało na ceny pewnych walorów. Wspomniany tutaj temat jest tylko czubkiem czubka góry lodowej i z całą pewnością dałby materiał na kilka książek.
Jeśli podobał Ci się powyższy wpis, to proszę Cię o polubienie fanpage mojego bloga na FB i Twitter oraz odwiedzanie mojego kanału na YouTube.
Poniżej inne moje wpisy, do przeczytania których zapraszam: