Jak zapewne zauważyłeś słowo doradca finansowy znajdujące się w tytule napisałem w cudzysłowie, ponieważ po raz kolejny zostałem wyłowiony przez … kogoś kto zaproponował mi zakup korzystnego instrumentu finansowego. Wpis ten nie jest typowym, eksperckim postem mającym nauczyć Cię czegoś konkretnego, nowego, chociaż paradoksalnie nauczyć się możesz całkiem sporo. Postaram ustrzec Cię przed łatwą utratą pieniędzy. Jak podchodzić do ofert instrumentów finansowych w szczególności przedstawianych przez często przypadkowe osoby.
Czym jest ubezpieczenie na życie z UFK?
Zanim rozpocznę moją krótką historię przedstawie pokrótce, co oznacza termin ubezpieczenie na życie z UFK (ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy), gdyż będzie on jednym z “głównych bohaterów” tego posta. Mówiąc wprost jest to produkt finansowy służący z jednej strony ochronie ubezpieczeniowej, na wypadek śmierci lub choroby ubezpieczanego. Wpłacana na nią jest część składki. Druga część wpłaty inwestowana jest, przez prowadzącego tego typu produkty, w fundusz inwestycyjny ze wszystkimi konsekwencjami. Cechą takiego instrumentu jest ryzyko inwestycyjne takiego produktu. Czyli mówiąc prosto można na nim zupełnie sporo stracić jak na np. agresywnych funduszach inwestycyjnych (jest istotne w co inwestuje). Cechą charakterystyczną znanych mi ubezpieczeń z UFK jest fakt, że zerwanie takiej umowy – np. gdy się rozmyślisz skutkuje naliczeniem opłaty likwidacyjnej. W dużym skrócie po pierwszym roku możesz stracić 100% wpłaconego kapitału po drugim 90% itd. Przykładowo wpłacasz na taki produkt 200PLN miesięcznie (2400PLN w skali roku). Po roku jeśli zerwiesz umowę nie dostaniesz nic (słownie zero PLN). Po dwóch latach (wpłaciłeś 4800PLN) otrzymasz 480PLN itd. Czasami ubezpieczenie z UFK jest utożsamiane z pojęciem polisolokata i tak przedstawiajmy ją w tym poście. Konstrukcji ubezpieczeń z UFK może być bardzo dużo w zależności od tego kto ją tworzy jaki jest jej model.
Na początku jest jak zawsze
Jak zresztą nie po raz pierwszy, najpierw zadzwonił telefon. Po drugiej stronie odezwała się osoba (przedstawił się) powiedział, że reprezentuje taką a taką firmę (oczywiście pośrednika w sprzedaży produktów finansowych). Zapytał czy znam firmę, którą reprezentuje – potwierdziłem. W kolejnym kroku przystąpił do ataku i zapytał czy nie chciałbym zabezpieczyć swojej rodziny przed potencjalną chorobą, czy moją śmiercią. Oczywiście, że zapragnąłem to zrobić. Oczywiście pomyślałem, że na pewno nie chodzi o polisolokatę, ponieważ te instrumenty według mojej wiedzy zostały już wyeliminowane z rynku z uwagi na swoją niesławę w latach chyba 2012 -2014. Tak przynajmniej naiwnie jak się okazało pomyślałem. Jednak jakie było moje zdziwienie gdy okazało się, że rozmawiamy o polisie ubezpieczeniowej z ubezpieczeniowym funduszem inwestycyjnym. Oczywiście miałem doświadczenie z polisolokatami i przyznaję, że w zamierzchłych czasach dużo mnie “nauczyły”. Powiedziałem, że może zaproponował mi jakieś ubezpieczenie na samochód, a może porozmawialibyśmy o kredycie hipotecznym – jeśli już jest respondent, który się tym profesjonalnie zajmuje, to może dowiedział bym się czegoś o czym nie wie “szary Kowalski”. “Doradca finansowy” obiecał, że oczywiście zaproponuje mi jakieś korzystne ubezpieczenie na samochód, ale dopiero przy następnej rozmowie.
Kolejne spotkanie
Oczywiście za kilka dni zadzwonił. Naturalnie już nic nie pamiętał o ubezpieczeniu samochodu, które miał mi zaproponować. Drążył natomiast temat ubezpieczenia. Zapewne celowo nie używał słowa polisolokata. Opowiadał o tym ile zyskam za tyle a tyle lat jednocześnie będąc ubezpieczonym. Oczywiście zacząłem pytać o liczby, ponieważ matematyka jest bezlitosna, także jeśli chodzi o zyski. Kiedy ile jestem w stanie zarobić. Jak działa ten instrument. Ile wynosi opłata za zerwanie umowy. Nie był w stanie podać żadnych liczb oprócz nieistotnych zwrotów: “premia” (nie dowiedziałem się skąd się bierze), zysk (także wówczas nie dowiedziałem się skąd się bierze). Innych liczb także nie był w stanie podać. Poprosiłem zatem o: kalkulację i umowę. Powiedział, że otrzymam je na maila. Umówiliśmy się na kolejną rozmowę.
Kolejna rozmowa i zawartość kalkulacji polisolokaty
Dostałem dwa plik z dwóch różnych firm – wystawców polisolokat. Co było w środku. Tak jak się spodziewałem żadnych konkretów. Oczywiście była prezentacja z dużą ilością mniej lub bardziej jednoznacznych wykresów (nawet wysokość kwot jakie będą Ci zwracane – z twoich własnych pieniędzy – w wypadku złamania umowy były przedstawione jakby rosły w trendzie wzrostowym – czytaj: to czysty zysk). Dodatkowo niejednoznacznie opisy tabel charakteryzował się niejasnymi sformułowaniami. Samej umowy polisolokaty oczywiście nie otrzymałem. Po kontakcie wyraziłem “doradcy finansowemu” moje wątpliwości. Bardzo mętnie zaczął mówić o liczbach. Ale w końcu dowiedziałem się, że zyski wezmą się z inwestycji w akcje i obligacje (co za banał). Nie chciałem go już dłużej męczyć podziękowałem za jego wysiłek.
Jak doradca finansowy będzie Cie przekonywał?
Oczywiście osoba, z którą rozmawiałem nie była prawdziwym doradcą finansowym. W dużym skrócie. Czego możesz się spodziewać po “takim” sprzedawcy “takiego” produktu:
- przekaże Ci jak najmniejszą liczbę konkretów,
- jego opowieść będzie charakteryzowała się brakiem jasnych sformułowań albo dużą liczbą niejasnych sformułowań,
- sformułowaniami dwuznacznymi,
- przekaże ci jak najmniej liczb – komu one są właściwie potrzebne,
- będzie dużo sformułowań wyrażających niepewność, chociaż o wydźwięku pozytywnym: “prawdopodobne zyski”, “przewidywane zyski”, “zakładane wzrosty”, “premie” (nie wiadomo skąd), “kalkulowane zwroty”,
- brak wskazania źródeł zysku – skąd się będą brały dodatkowe pieniądze, czyli wspomniane premie,
- przedstawi Ci tylko tylko pozytywne strony produktu finansowego,
- będzie próbował nawiązać relacje, aby wepchnąć Ci coś czego nie potrzebujesz,
- prezentacja, którą zobaczysz może nie mieć wiele wspólnego z umową, którą później będziesz miał podpisać (będzie długa i skomplikowana),
- nie pokarze Ci kalkulacji albo pokaże wzrosty wartości dla korzystnego historycznie okresu (zobaczysz historyczne wzrosty jednostek funduszy, które wcale a raczej na pewno się nie powtórzą),
- będzie chciał się spotkać, aby osobiście Cię przekonać (wywrzeć presję)
- nie wspomni ani słowa o ryzyku.
Co powinieneś zatem zrobić w sytuacji, gdy będziesz namawiany (albo chciał kupić) taki produkt jak ubezpieczenie z UFK:
- zastanów się czy na pewno rozumiesz od A do Z, w 100% jak działa taki produkt. Piszę to dlatego, że prawdopodobnie Ci co go sprzedają nie rozumieją w 100% jego działania – starają się go tylko sprzedać. Osobiście przyznaję, że nie chciało mi się przebijać przez kolejne strony umowy, gdyż prezentacja jest tylko prezentacją i może nie mieć wiele wspólnego z tym co podpiszesz.
- pomyśl czy nie lepiej kupić osobno dwa prostsze instrumenty finansowe – osobno ubezpieczenie, a osobno jednostki funduszu inwestycyjnego – których konstrukcja z całą pewnością będzie jasna i klarowna.
- skonsultuj się z kimś, kto zna się na takich instrumentach, a do kogo masz zaufanie – niech Ci wytłumaczy ich działanie.
Pamiętaj taki doradca jeśli uda mu się sprzedać Tobie takie ubezpieczenie z UFK, to zarobi na tobie co najmniej miesięczną pensję minimalną netto (wszystko jeszcze zależy od tego ile zobowiążesz się comiesięcznie wpłacać). Niestety jeśli będzie chciał ci sprzedać taki instrument, to raczej na pewno będzie liczył na swój zarobek, a nie twoje dobro.
Kim powinien być doradca finansowy?
Logicznie podchodząc do rzeczy, doradcą finansowym powinna być osoba, do której powinieneś się udać jeśli masz wolne środki i chciałbyś je bezpiecznie pomnożyć, albo chciałbyś się ubezpieczyć na życie albo swój samochód. Tak właściwie to doradca powinien przeanalizować Twoje potrzeby i dopiero wówczas zaproponować Ci produkty, które są Ci potrzebne i mają chronić Twój majątek lub ewentualnie go pomnożyć. Dodatkowo powinien pomóc zorganizować Ci dokumenty jeśli np. chciałbyś wziąć kredyt. Powinien Cię wspierać, a nie liczyć tylko na własny zarobek.
Rzeczywistość w Polsce jest bardziej brutalna. Duża cześć tzw. (tym razem pisze tak zwanych) doradców finansowych jest zainteresowani tylko prowizją, którą na Tobie zarobi. Osoba którą opisałem należy do tej właśnie grupy. Przyznaję, że jak dotychczas nie spotkałem w rzeczywistości prawdziwego doradcy, który by poszukiwał właściwego dla mnie rozwiązania finansowego. Naturalnie jest kilka osób w internecie, które wydaje mi się, pretendują do tego tytułu lub nimi są.
Podsumowanie
Powtarzam do znudzenia. Nie możesz nikomu ufać jeśli chodzi o Twoje pieniądze. Ktoś kto tytułuje się jako doradca finansowy nie musi nim być. Musisz mieć oczy szeroko otwarte. Musisz znać produkty, które kupujesz oraz być świadomym, że jeśli podpiszesz umowę wówczas wycofać się z niej nie będzie już tak łatwo.
Mam nadzieję, że podobał Cię się artykuł lub zainspirował Cię do pozytywnego działania. Proszę Cię o polubienie fanpage bloga na FB i Twitter oraz odwiedzenie mojego kanału na YT
Poniżej inne moje wpisy do przeczytania których zapraszam: